O Zwyczajach Mikołaja

czwartek, 10 grudnia 2009
Nasz Mikołaj zwany jest często Mikołajeniem. Sama nie wiem dlaczego, ale wiem, że co roku na karniszu w kuchni wisi coś, co w noc poprzedzającą szóstego grudnia Mikołajeń tam zostawił bądź zgubił, a na stole leży biała kartka wypisana (czasem równie białym) wierszem. Nikt nigdy nie przyłapał Mikołajenia na gorącym uczynku, bo jego wizyta odbywa się zawsze w nocy (która w naszym domu jest przestawiona bardziej niż sam czas i trwa mniej więcej od 2 do 11 wg zegara wdudziestoczterogodzinowego). Nasza Mikołajeniowa tradycja powstała kilka lat temu. I tak pierwszy wiersz zaczynał się słowami "Ośnieżone srebrne kule, by zawartość zjadać czule (...)", a na karniszu wisiały 4 srebrne kule: jedna dla Mamy, druga dla Taty, kolejna dla Meli i ostatnia dla mnie. Każda o innej zawartości, zgodnej z gustami adresatów. Potem były "Osrebrzone sopelenie", rok później Renifereń Mikołajenia zgubił swoje podkówenie (żebyście tylko wiedzieli, z czego oni robią te podkowy!), w 2008 Mikołaj zostawił swoją własną rękawicę, a w tym roku...

"A w tym roku: ZASKOCZENIE!
Nasz Mikołaj wyjątkowo inne teraz miał... natchnienie.
Żeby boczków nie hodować
I w swetrzyskach ich nie chować
Przyniósł cudo do skakania -
Zimowych wieczorów wspólnego spędzania
- dla BADZIUSI, co jest wzorem (w tańcu) dla swej wnusi ;)
- dla MAJENI, bośmy jej uśmiechu wszyscy stęsknieni
- dla MECHASA, w takt EMENSIS niech pohasa
- i dla MAJSTRA, niech swe kości tak rozrusza, jak w młodości

- A gościnnie dla MARYSI, niech na necie wciąż nie wisi :D"


Kto zgadnie, co było w prostokątnej srebrnej torbie wiszącej na środku kuchennego karnisza?

Przy tej okazji należy wspomnieć o jeszcze jednym domowym zwyczaju: ten, kto pierwszy zobaczy ślady po Mikołajeniu, mimo trudnej do opanowania ciekawości, zostawia wszystko w nienaruszonym stanie. Dopiero w porze obiadowej, gdy wszyscy domownicy (włączając w to Mikołajenia incognito) są zebrani razem przy kuchennym stole, nadchodzi odpowiednia chwila, by wspólnie odkryć tajemnice srebrnych niespodzianek.

11 razy skomentowano / Dodaj swój komentarz

:

żona B... pisze...

Chyba znam tego Mikołajenia, ale coś do Ełku nie dotarł chyba mu po drodze renifery padły?:)
Obstawiam, że w pudełku była "mata do tańczenia"

B... pisze...

Czytam co napisała żona B i myślę sobie że ten mikołaj to MUSI być bogaty. Czemu - bo też GO chyba znam, a skoro jechał do Nowotnikowa z Laponii to nie możliwe by po drodze nie przejechał przez wschodnie Ełckie rubieże i by nas nie odwiedził nie wytchnął chwili by się zagrzać (napoić do "syta" jak ma w zwyczaju:) i podkarmić swoje zmęczone renifery. A jednak na naszym karniszu nic nie wisi (nawet pajęczyna - choć nieco penicyliny w "aptece" by nie zaszkodziło:). Morał z tego jest tylko jeden - przyleciał helikopterem - tak tak, historia zna przypadki takich lądowań - uuu bogaty Mikołajeń Pani kochana... Obstawiam to samo co żona B...

Sonial pisze...

w deszke! bardzo ciekawy pomysł :)

żona B pisze...

B...odkryłam tajemnicę, dlaczego Mikołaj nic dla nas nie zostawił, bo my NIE MAMY KARNISZA w kuchni!!! Ale na przyszły rok się przygotujemy;)

1/2 Mikołajenia pisze...

Do Żony B.: kochana - mam nadzieję, że za rok to Wy już będziecie gdzieś tu niedaleko nas - a nie w Ełku (jak chcecie to z karniszem:) - czego Wam świątecznie życzę.
PS.
Dobre obstawienie:)

Renifer Mikołajenia :) pisze...

Hoooohooohooo, (tego nauczyłem się od swego Pana a właściwie Pani :)
Z tym joznosieniem to nie zawsie jest taka pjosta spjawa. Jaz Jenifeja nakjył Pan domu, kiedy siedł siku, ale się specjalnie nie psiejął:) Odpowiadając Państwu B. Tak musicie mieć kajnisz i to taki jak w Pomysku (djewniany, gjubo ciosany i zawsze okujony, tjochę oblepiony i odymiony), właśnie taki i żaden inny. Jenifej był u Państwa B. i stwiejdził, że żeby im taki kajnisz pasował musieliby go wywiesić na zewnątrz swojego blok-bloczeniu.

Ziegnam się ciepłym hoooohoooohooooooo

B... pisze...

hmmm po przeczytanych tu postach wnioskuję, że Mikołajenień właściwy = 1/2 Mikołajenia + Renifera Mikołajenia - i tu zagadka mitologiczna się rozwiązuje bo w ten sposób otrzymujemy Minotaura :) (nawet nazwa podobna do Mikołajenia - mogła zewolułować przez tysiąclecia. Idę spać porażony własnym odkryciem....

Kamiliana:) pisze...

Ależ macie bombowe pomysły:)Teraz to chyba każdy,kto pozna zwyczaje Mikołajenia, a nie posiada drewnianego, grubo ciosanego i okurzonego karnisza, takowy sobie sprawi;)

Maja pisze...

Mój drogi B. oraz kochana Żono B. - myślę, że niepotrzebnie się dziwicie. Mikołajeń na pewno nie będzie Wam żałował tegorocznego prezentu, ba, jestem przekonana, że będzie Was namawiał do korzystania z niego! A to, że zostawił srebrną torbę w Pomysku, to czysta matematyka - użytkowników pomyskiej kuchni jest więcej niż tej ełckiej, więc postanowił zostawić prezent rodzinny w Nowotnikowie, tam, gdzie najwięcej przedstawicieli rodu. Kto wie, czy Mikołajeń specjalnie nie popsuł czegoś w tej macie, tak że nie działa i jeszcze nikt jej nie wypróbowywał, a na pewno będzie działać w święta, kiedy razem będziemy mogli się nią bawić :) Swoją drogą, karnisz też może mieć coś do rzeczy...

leniwiec pisze...

chyba znam tajemnicę Mikołajenia - wiesza swoje, że tak powiem, faszerowane atrybuty na karniszach w tych kuchniach, gdzie gromadzi się duuuużo ludzi i gdzie (jak się pojawi incognito) może liczyć na drapane!
Ale swoją drogą bez karnisza z historią (czasem brudną, o tak!) ani rusz.

przyszywana pisze...

ojjejj,czemu ja prędzej nie poczytałam Waszych komentarzy...
no monitor oplułam...

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania naszych wpisów! :)
Pozdrawiamy - Emensis'y :)

Ważne! W polu "komentarz jako" należy wybrać opcję "Nazwa/adres URL", a następnie w polu "Nazwa" wpisać swoje imię bądź nick. Pole "URL" można pominąć.