Moja komisja wojskowa

wtorek, 2 marca 2010
Więc ... potraktuję ten wpis jako moje małe katharsis. Czyli wyleję moje żale raz a dobrze, po czym się od nich pamięciowo odetnę. Potem jak ktoś mnie spyta, "jak poszło", odeślę go tylko do tego wpisu i nie będę sobie psuć humoru. Tak sobie to wymyśliłam.
Więc... jak by zacząć, żeby opisać co się dzisiaj wydarzyło.
1. Nie lubię wstawać przed 8.00 (ale to tam pikuś, jak trzeba to no problem)
2. Nie lubię marznąć w niedogrzanych pomieszczeniach (i nie mogąc już nic więcej na siebie założyć)
3. Nie lubię być niedoinformowana (albo dostawać lakoniczne pisma, z których nic nie wynika, po czym dowiadywać się, że jestem nieprzygotowana, a przecież "pisało wyraźnie" że mam mieć zdjęcie i zaświadczenie z uczelni)
4. Nie lubię być traktowana z góry przez kogoś kto mnie w ogóle nie zna (przez tych, co mnie znają też nie lubię z resztą! ....bo kto lubi :P)
5. Nie lubię jak się marnuje mój czas (zwłaszcza, jeśli jest ograniczony, np. przez autobus jadący do Gdańska o takiej godzinie, żebym nie opuściła żadnych zajęć)
6. Nie lubię dezorganizacji i chaosu (komisja wojskowa pod tym względem okazała się totalnie rozlazła: 4 różne miejsca, latanie po dworze od jednego podpisu po drugi, spóźnianie się lekarzy, bezsensowne przemowy jakiegoś majora o tym, co mnie kompletnie nie interesuje i kilkunastominutowe rozwodzenie się na tym, dlaczego tym razem zostawi dokumenty i ustawy do czytania spakowane w koszulkach, a nie tylko spięte zszywaczem)
7. Nie lubię żenujących seksistowskich tekstów z ust podstarzałych gapiących się natarczywie jednostek (i z żadnych innych ust z resztą też nie)
8. Nie lubię niedwuznacznych żartów "rozluźniających" atmosferę (gdzie na dodatek śmieje się tylko żartujący, zupełnie się tym nie zrażając)
9. Nie lubię być badana przez lekarza, który jest mężczyzną (chociaż na to akurat on sam niewiele mógłby poradzić, ale przecież kobietom mogli by załatwić do badań kobietę!) i który jest łagodnie mówiąc oschły (na to on sam mógbły sporo poradzić, a się nie pokwapił - więc no mercy: był beznadziejny)
10. Nie lubię narzekać, więc już skończę.
11. Jest jedna dobra rzecz w całej sprawie: ostatecznie otrzymałam kategorię "E" (dzięki zaświadczeniu lekarskiemu o całorocznej alergii, na którego odpis wpadła w przeddzień komisji moja genialna mama). Kategoria E oznacza, że nie wezmą mnie do wojska choćby się waliło i paliło. Jestem "trwale niezdolna do służby wojskowej w razie pokoju, mobilizacji i wojny".
The end.

5 razy skomentowano / Dodaj swój komentarz

:

Anonimowy pisze...

Ja z kolei nie lubię się powtarzać. Tymczasem znowu muszę: świetny wpis kochana, dobrze poczytać coś do rzeczy po całym dniu :)

Anonimowy pisze...

Jesteś bardzo dzielna, Mesiu :)

Melania Nowotnik pisze...

Anonimy wstrętne! ;) Skąd ja mam wiedzieć teraz KOMU za wpis dziękować? Hę? Proszę mię się tu utożsamościowić i upersonalnić >]

KorKi pisze...

A z jakiej pakiej ty miałaś komisję wojskową? :>

Ktosia pisze...

Dzielna jesteś Mela i wytrwała... Tez NIE lubię lekarzy... Wpis jak zwykle świetny :)

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania naszych wpisów! :)
Pozdrawiamy - Emensis'y :)

Ważne! W polu "komentarz jako" należy wybrać opcję "Nazwa/adres URL", a następnie w polu "Nazwa" wpisać swoje imię bądź nick. Pole "URL" można pominąć.